Nowe zeszyty książki, wyprawki, koszulki i trampki, i…nowe postanowienia… Niemalże jak w Sylwestra — że w tym roku to już będę lepiej prowadzić zeszyt od matmy, że będę podkreślać tematy, że nie zgubię stroju na w-f w pierwszym miesiącu, że nie dam się sprowokować temu dryblasowi z klasy „A”…któż z dorosłych nie pamięta tych składanych albo sobie, albo opiekunom obietnic…
A miało być tak pięknie…
Tymczasem rzeczywistość, ta realna, (nie, wirtualna!) szybko weryfikuje nasze oczekiwania. Pojawiają się trudności i przeszkody, by ten nasz wspaniały wyobrażony obraz urzeczywistnić. W takich momentach często popadamy w niezadowolenie z siebie, mamy pretensje, że jesteśmy niewystarczający. Nie ma w tym przypadku znaczenia czy dotyczy to nowego roku szkolnego, czy nowego projektu, nowej pracy, związku, samochodu, czy pasji… Kiedy nie jest tak, jak miało być – pojawia się frustracja.
Dobrze, kiedy wraz z nią idzie refleksja, zastanowienie — co mogę zrobić, by jednak te plany zrealizować, by jednak było, tak jak miało być w założeniu… a co najważniejsze — czy te wszystkie „postanowienia” są warte mojej pełnej uwagi? Czy naprawdę chcę, a może raczej mogę być wszędzie tak doskonale w pełni? Czy ten obraz siebie i otaczającego mnie świata jest możliwy, poza sferą wirtualną?
Nie!
Bo o ile, ładne prowadzenie zeszytu do matmy jest osiągalne, o tyle niepopełnianie błędów ortograficznych przez dyslektyka już nie. O ile, pielęgnowanie pasji jest świetne, o tyle trzeba się liczyć z tym, że po 8 godzinach pracy, ogarnięciu spraw doczesnych, może nam nie starczyć na to sił. Poczucie bycia niezastąpionym w pracy jest miłe, ale przyjmowanie na siebie zbyt wielu obowiązków nie sprawi, że będziemy lepsi…tylko bardziej zmęczeni.
Odpuść.
Nie chodzi o to, by porzucać plany, ale zastanowić się, które są naprawdę ważne dla nas. By umieć wybrać, na czym się skupiamy w danym momencie życia.
Odpuszczanie nie oznacza zatracenia swoich wartości, to akceptacja faktu, że niektóre rzeczy są poza naszą kontrolą, oraz decyzja o uwolnieniu negatywnych uczuć i myśli związanych z daną sytuacją lub osobą. To proces polegający na wyzwoleniu się od wewnętrznego gniewu, żalu czy złości. Chodzi o to, by nie dokładać sobie frustracji, rozpamiętywaniem niepowodzenia, czy niemocy, ale przyjąć to i zaakceptować.
Podsumowaniem niech będzie cytat z książki profesora Wiktora Osiatyńskiego: „Wstać rano, zrobić przedziałek i się odpieprzyć od siebie. Czyli nie mówić sobie: muszę to, tamto, owo, nie ustawiać sobie za wysoko poprzeczki i narzucać planów, którym nie można sprostać. Bez egoizmu, ale bardzo starannie, dbać o siebie i o swoje własne uczucia. Poświęcać się temu, co sprawia przyjemność. Ja zapisuję rano, co mam zrobić. A chwilę potem skreślam połowę. To bardzo ważne, by siebie samego nie nastawiać na dzień czy na całe życie tak ambitnie, że niepowodzenie będzie nieuniknione. Jeśli człowiek chce za dużo osiągnąć, zaplanować, zrealizować, to jest stale z siebie niezadowolony. A może po to, by być z siebie zadowolonym, wystarczy robić rzeczy, które są potrzebne, godziwe, warte, dobre, bez wymagania od siebie więcej, niż można osiągnąć.”
Wiktor Osiatyński, “Ludzkie sprawy. Pyta i odpowiada Wiktor Osiatyński”